Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:29098.30 km (w terenie 658.86 km; 2.26%)
Czas w ruchu:1445:05
Średnia prędkość:19.78 km/h
Maksymalna prędkość:85.50 km/h
Suma podjazdów:317655 m
Maks. tętno maksymalne:178 (88 %)
Maks. tętno średnie:134 (66 %)
Suma kalorii:22719 kcal
Liczba aktywności:251
Średnio na aktywność:115.93 km i 5h 53m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
30.88 km 0.00 km teren
01:43 h 17.99 km/h:
Maks. pr.:45.37 km/h
Temperatura:
Podjazdy:161 m
Rower:.Ghost

Campania Lutowa, dzień 0

Niedziela, 9 lutego 2014 · dodano: 24.04.2014 | Komentarze 0

Wpisy od 9 do 23 lutego są kolejnymi dniami z tzw. Campanii lutowej - wyjazdu razem z aardem po Sycylii i południowych Włoszech kontynentalnych.
Relacja znajduje się u niego na blogu.
Lotnisko w Neapolu - przystań promowa
Kategoria Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
206.30 km 1.90 km teren
09:31 h 21.68 km/h:
Maks. pr.:52.51 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:1438 m
Rower:.Ghost

Kaszuby dzień 2

Sobota, 2 listopada 2013 · dodano: 02.11.2013 | Komentarze 1

Męcikał - Kościerzyna - Szymbark - Kartuzy - Wejherowo - Gdynia - dokręcanie po Gdańsku.
Od południa deszcz, który (mimo wszystko wypad miał być dla przyjemności) mnie tak zniechęcił, że ściąłem zaplanowaną przez Lębork pętlę w zamian robiąc jedyną w tym roku dwusetkę.
Kaszuby okazały się całkiem sympatyczne, niestety o tej porze roku już dość szare i mało malownicze. Wygląda niestety na to, że w sezonie są bardzo turystyczne (wszechobecne bary, pokoje gościnne, tabliczki "za rozpalenie grilla na terenie baru opłata 30 zł").
Wypad pozwolił mi nieco ocenić swoją zdolność do nieco dłuższych dystansów i ta jest niestety słaba - choć 200 km, z czego połowę w deszczu zrobiłem bez wielkich problemów (w tym 70 km bez postoju), to odzywa mi się kontuzja kolana, brak również rutyny jeżdżenia dystansów przez kolejne dni.
Ale niestety takie są koszta słabego sezonu i nie przezwycięży się tego bez odpowiedniej ilości kilometrów.
Kategoria >100, >200, >.50, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
114.04 km 0.00 km teren
04:43 h 24.18 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:
Podjazdy:703 m
Rower:.Ghost

Kaszuby, dzień 1

Piątek, 1 listopada 2013 · dodano: 01.11.2013 | Komentarze 1

Bydgoszcz - koronow - Tuchola - Chojnice - Męcikał
Kategoria Z sakwami, Wypad, >.50, >100


Dane wyjazdu:
29.29 km 0.00 km teren
01:35 h 18.50 km/h:
Maks. pr.:49.72 km/h
Temperatura:
Podjazdy:452 m
Rower:.Ghost

Powrót z Macon do Cluny

Niedziela, 31 marca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0

Kategoria Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
75.02 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:.Ghost

Masyw Centralny, dzień 3

Niedziela, 31 marca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0

Kategoria >.50, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
102.92 km 0.00 km teren
05:07 h 20.11 km/h:
Maks. pr.:55.05 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1176 m
Rower:.Ghost

Masyw Centralny

Piątek, 29 marca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0

Wyjazd po zajęciach, końcówka w totalnej mgle.
Kategoria >100, >.50, Z sakwami


Dane wyjazdu:
23.75 km 0.00 km teren
01:22 h 17.38 km/h:
Maks. pr.:39.78 km/h
Temperatura:
Podjazdy:313 m
Rower:.Ghost

Włochy 2013, epilog

Niedziela, 24 lutego 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 3

Teoretycznie mógłbym urwać się w poniedziałek z części zajęć, ale wolę tego nie robić – postanawiam jednak zrobić wszystko, żeby do Cluny wrócić na czas. Po szybkich konsultacjach telefonicznych (z niewiadomych przyczyn nie chce mi zadziałać transmisja danych w roamingu, a w Rzymie o publiczne wifi bardzo trudno) kupuję bilet na kuszetkę (zwykłych biletów już nie było) do Turynu. Rano przejeżdża tamtędy TGV Milan – Macon – Paryż.
W Rzymie ponownie łapie mnie deszcz, więc wracam na dworzec i próbuję utrzymać chwiejną równowagę termiczną. Chwilę po 23 rozbieram rower (tym razem mam ogromne worki – w jeden wkładam cały tył roweru aż po siodełko, w drugi przednie koło i zamykam paczkę trzecim, włożonym od przodu. Przesiadka na innej rzymskiej stacji i wsiadam do swojego przedziału. Choć wykupiłem bilet na dolne łóżko (chcąc pod nie włożyć rower), to jest ono zajęte – biorę górne, na drugim kładę rower i nieco niespokojnie śpię, licząc na to, że nie znajdzie się brakujący, czwarty, pasażer. W Turynie muszę zmienić dworzec, więc korzystam z metra (spacerowanie z dwiema sakwami i spakowanym rowerem nie należy do przyjemnych) i dowiaduję się, że na dworcu nie da się kupić biletów na francuskie TGV. Nieco nerwowo (bo teoretycznie jest w nich rezerwacja miejsc) wsiadam do spóźnionego o godzinę pociągu. Tym razem jest prawie pusty, więc wygodnie upycham rower w miejscu na walizki, kupuję bilet, dostaję nawet miejsce (bo pociąg w międzyczasie zapełnił się ludźmi wracającymi z Alp) i spokojnie dojeżdżam do Macon, które wita mnie padającym śniegiem. Droga na przełęcz jest nieodśnieżona więc i podjeżdżam i zjeżdżam ostrożnie i z ulgą wchodzę do swojego pokoju.
Przejechałem mniej kilometrów niż zamierzałem (868), ale i tak wyjazd był bardzo udany – pozwiedzałem (co szczerze mówiąc robię rzadko), najeździłem się po górach, spędziłem kilka fajnych dni z rodzicami, których widuję ostatnio niezbyt często. I w dodatku stosunkowo dobrze sprawdził się sprzęt (szczególnie namiot – łatwość rozbijania i wielkość po złożeniu są nie do pobicia).
Kategoria Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
55.99 km 11.80 km teren
04:52 h 11.50 km/h:
Maks. pr.:50.91 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1116 m
Rower:.Ghost

Włochy 2013, dzień 8

Sobota, 23 lutego 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0



Z pobieżnie poczytanych w Rzymie stron internetowych ustalam jak mniej więcej toczyły się w maju ’44 walki. Oprócz samego klasztoru i cmentarza chcę się trochę rozejrzeć, więc planuję podjazd trasą, która wydaje mi się tzw Cavendish Road - Drogą Polskich Saperów (po powrocie sprawdziłem, że nie była to ta droga) do klasztoru. Niestety droga jest zamknięta szlabanem, a mieszkaniec domu twierdzi, że nie da się nią dojechać do klasztoru – nie jestem w stanie dogadać się z nim na tyle, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, więc postanawiam podjechać asfaltem, a nią zjechać – będzie to łatwiejsze.
Podjazd nie jest długi, z asfaltu widać resztki starej, wąskiej drogi. Zwiedzam cmentarz, orientuję się w ogólnej topografii terenu i jadę oglądać klasztor. Policja nie pozwala podjechać mi pod same wrota, za to oferuje się przypilnować roweru – korzystam i idę zwiedzać. Robi naprawdę duże wrażenie, trzy dziedzińce krużgankowe, bogaty, barokowy kościół. I mnisi krążący po klasztorze, sprawiający dość nieprzyjemne wrażenie.
Po wyjściu zaczyna padać - jak się okazuje już na dobre.
Jadę najpierw znów na cmentarz, później pod pomnik poległych we Włoszech żołnierzy Dywizji Strzelców Karpackich na wzgórzu 593. Na szczycie pomnik dywizji, wraz z wykazem poległych w poszczególnych operacjach. Widok na klasztor doskonały, w stronę farmy również, nie dziwne ze było to tak ważne strategicznie miejsce.
Zjeżdżam, skręcam w prawo i po około 200 metrach wita mnie druga zamknięta dzisiaj brama. Omijam ja i zjeżdżam w stronę farmy Albaneta. Kompletnie plaski, otoczony górami teren - w czasie bitwy musiało być piekłem. Kawałek dalej znajduje się rozgałęzienie szlaków, odbijam w stronę Gardzieli, w prawo, zobaczyć zniszczony czołg polski (pomnik Pułku Pancernego). Wracam i od tego momentu już więcej pcham niż jadę, w kierunku wzgórza 575 przez Widmo. Droga nachylona po kilkanaście procent, po kamieniach nie jest dla mnie przejezdna. Do samego wzgórza nie docieram, na przeleczy jedyne niezagrodzone drutem kolczastym przejście (i zgodne z oznaczeniami szlaku) idzie singlem nieco w dol. poziomicy. Zapowiada się bardzo trudno, na jazdę na pewno nie ma szans, ale postanawiam zaryzykować i kontynuuje wędrówkę. Zaczynam schodzić w kierunku Passo Corno (czyli dokładnie wzdłuż linii frontu). Prowadzę rower klasycznym singlem, po kamieniach i nieco zaczepiając sakwami i ubraniami o krzaki i skały.
Od pewnego momentu da się już jechać (ale w deszczu hamulce mam bardzo słabe, w dodatku wszystko już jest nasiąknięte woda), wiec bardzo ostrożnie zjeżdżam, mijam jakieś opuszczone budynki gospodarcze i prawie docieram do szosy. Oddziela mnie od niej brama, której tym razem ominąć się nie da, wiec przekładam sakwy, rower dołem, a sam przechodzę na kolanach. Około kilometrowy odcinek asfaltowy okazał się bardzo stromy (znów kilkanaście procent). Na Passo Corno koszmarnie wieje, cały czas pada, a ja przeciskam się przez kolejna bramę i zaczynam zjazd do Cairo. Po pierwsze jest kamienista, po drugie bardzo stroma, 10-12% to minimum, płosze krowę, która nie ma gdzie uciec, wiec biegnie przez chwile przede mną w dol. Na wysokości około 530 metrów zsiadam i prawie już do końca prowadzę - jest tak stromo, a nawierzchnia słaba, ze boje się wywrotki. Pod sam koniec przechodzę przez kolejna bramkę, później szlaban który zatrzymał mnie na rano. W Cassino kupuję bilet do Rzymu, jadę do McDonalda (to już zdecydowanie południe, w czasie sjesty nic się nigdzie nie kupi, ani nie zje). W pociągu się nieco rozgrzewam, odrobinę suszę i po raz kolejny sprawdzam swój elektroniczny bilet na pociąg Rzym – Dijon. Orientuję się, że przypadkiem kupiłem go na niedzielę, zamiast sobotę.
Kategoria >.50, Teren, Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
150.52 km 0.00 km teren
07:11 h 20.95 km/h:
Maks. pr.:60.84 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1482 m
Rower:Miejski

Włochy 2013, dzień 7

Piątek, 22 lutego 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0

Piątek, 22 lutego 2013

Rodzice zaczynają powrót do Polski, ja wyjeżdżam w kierunku ostatniego celu wyjazdu – Monte Cassino. Dzień niespecjalnie interesujący, ponieważ jest typowo przelotowy, 140 kilometrów robię w trochę ponad siedem godzin, wliczając wyjazd z Rzymu i przeciwny wiatr – wynik jak na warunki spokojnego wypadu akceptowalny. W Cassino robię krótką rundę po centrum, orientuję się w topografii, znajduję market i w momencie w którym rozpoczyna się oberwanie chmury wyjeżdżam szukać noclegu w stronę Cairo. Rozbijam się koło opuszczonej budowy kilku dużych, piętrowych domów – dzięki czemu korzystam z parteru do obozowych czynności, nie musząc kisić się w malutkim namiocie. Jem, piję wino z okazji spokojnego zakończenia (wtedy tak myślałem) wyjazdu. Mokrą mam sporą część rzeczy – buty, skarpetki, spodnie, kurtkę ocieplaną, rękawiczki, mam nadzieję, że następnego dnia będzie lepiej.
Kategoria >100, >.50, Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
41.89 km 0.00 km teren
01:59 h 21.12 km/h:
Maks. pr.:31.86 km/h
Temperatura:
Podjazdy:104 m
Rower:.Ghost

Włochy 2013, dzień 5

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0



Według planu miałem dzisiaj zjeżdżać w stronę Pizy doliną równoległą do wybrzeża, ale wczoraj miałem już naprawdę dosyć gór, w dodatku rodzice już od soboty są w Pizie – na rękę mi jest być tam niezbyt późno i ją nieco zwiedzić. Jedzie się koszmarnie – bolą nogi, tyłek, lekko naciągam ścięgno pod lewym kolanem. Mszczą się poprzednie dni. Parę minut po dziesiątej jestem na miejscu, spotykam się z nimi i odstawiam rower, biorę prysznic, przebieram się w przywiezione przez nich ubrania, słowem – przekształcam się w prawdziwego turystę. I ruszamy na zwiedzanie miasta, ja w sztywnych sportowych butach SPD – i wcale na to nie narzekałem (poza wyślizganymi schodami w krzywej wieży).
Kategoria Wyprawa, Z sakwami