Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>200

Dystans całkowity:7824.73 km (w terenie 39.88 km; 0.51%)
Czas w ruchu:309:27
Średnia prędkość:25.29 km/h
Maksymalna prędkość:80.14 km/h
Suma podjazdów:32947 m
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:252.41 km i 9h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
196.37 km 0.00 km teren
07:32 h 26.07 km/h:
Maks. pr.:62.03 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1660 m
Rower:.Ghost

Ratyzbona

Sobota, 14 grudnia 2019 · dodano: 14.12.2019 | Komentarze 1

Rano wystartowałem z planem zrobienia pętli na zachód od Augsburga. Ale po skręceniu z poludnia na zachód wiatr przekonał mnie do zmiany planów. Szybka decyzja w kwestii kierunku (w miarę zgodnie z wiatrem i dobre połączenie powrotne) i dłuższą chwila walki z fenixem (nie chciał odebrać wyslanego z telefonu śladu).
Później pierwsze kilometry z prędkościami 35-40 km. Boczne podmuchy potrafiły porzadnie zachwiać rowerem. Później juz spokojniej. Krotko odcinek na polnocny zachod za Landshut wyssał ze mnie sporo sił.
Kategoria >.50, >100, >200, Wycieczka


Dane wyjazdu:
221.62 km 2.60 km teren
08:44 h 25.38 km/h:
Maks. pr.:61.31 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:1807 m
Rower:.Ghost

Aalen

Niedziela, 20 października 2019 · dodano: 20.10.2019 | Komentarze 0

W planach na dzisiaj miałem 130-140. Przy planowaniu wyszło 175. A później już nie chciało mi się siedzieć jeszcze godziny w pociągu z Donauworth.
100 km - 4:25
200 km - 9:00

Kategoria >.50, >100, >200, Wycieczka


Dane wyjazdu:
214.68 km 5.00 km teren
10:00 h 21.47 km/h:
Maks. pr.:53.93 km/h
Temperatura:
Podjazdy:922 m
Rower:.Ghost

Boże Ciało II

Piątek, 27 maja 2016 · dodano: 28.06.2016 | Komentarze 0

Parczew - Tomaszów Lubelski
Kategoria >.50, >100, >200, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
223.27 km 0.00 km teren
08:33 h 26.11 km/h:
Maks. pr.:61.79 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy:1746 m
Rower:.Ghost

Le Mans

Niedziela, 15 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 0

http://ridewithgps.com/routes/7193711
Miało być z wiatrem, ale wiatr był bardziej północny niż północno wschodni. W każdym razie nie było bardzo łatwo, górki dały się we znaki, brak obycia w dłuższych dystansach też (ostatnie >200 było w końcu września), odezwały się nieco plecy.
Wieksze postoje zrobiłem na ~60, ~120, ~180 km. Reszta to sprawdzanie mapy (GPS w telefonie).
8:26 na 200 km, przewyższenie 1600 metrów.
9:17 czas całkowity do Le Mans (219 km).
Zimno (7-8 stopni), pochmurnie, generalnie nieprzyjemnie.
Kategoria >.50, Wycieczka, >200, >100


Dane wyjazdu:
221.80 km 0.00 km teren
09:04 h 24.46 km/h:
Maks. pr.:46.70 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy:1534 m
Rower:.Ghost

Z wiatrem, dzień 2

Czwartek, 25 września 2014 · dodano: 25.09.2014 | Komentarze 2

Lidzbark - Dąbrówno - Grunwald - Olsztynek - Gietrzwałd - Łukta - Miłakowo - Orneta - Braniewo - Frombork - Pogrodzie
Jakoś bez frajdy, z obowiązku. W Miłakowie łapie mnie na godzinę ulewa, jadę dalej.
Pomimo włożenia stuptutów i butów z gore (mt-91), w środku mam powódź, nie wiem, gdzie puściły, bo góra cholewki jest sucha.
Warmia ładna, nie spodziewałem się: górki, klimatyczne wsie.
Ubrania wysychają, przemoczone buty (wyżymam skarpetki) mam do końca dnia.
Czas na 200 km to 10 godzin z minutami, szału nie ma.
Kategoria >.50, >100, >200, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
515.36 km 1.50 km teren
17:52 h 28.84 km/h:
Maks. pr.:54.90 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2038 m
Rower:.Peritus

Maraton Podróżnika

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 5

Odcinek 1 (Łuków: 68 km)
Tempo bardzo spokojne, wręcz spacerowe. Wszystkie grupy jadą bardzo blisko siebie, momentami nieco się zajeżdżają.
Taka jazda mnie nieco męczy, pojawiają się nawet próby gry w kalambury. Humory dopisują, trema odpadła. Postój w Łukowie na rynku: jedzenie, uzupełnienie picia, zdjęcie butów.

Odcinek 2 (Kozłówka: 130km)
Początek również spokojny, aż do momentu kiedy Transatlantyk traci cierpliwość i zaczyna przyspieszać. Formuje się kilkunastoosobowa ucieczka, ludzie zaczynają mocno pracować i jechać w linii. Na postój dojeżdżamy z 7 minutowym zapasem.

Odcinek 3 (Bychawa: 190 km)
Dalej dość mocne tempo, momentami znacznie przekraczające 30 km/h. Odznacza się Kurier, który je dodatkowo podkręca. Grupa liczy kilka osób, na postój przyjeżdżamy znów jako pierwsi (ale przed nami jest ciągle Turysta, który się nie zatrzymuje).

Odcinek 4 (Szczebrzeszyn: 270km)
Ruszam z postoju razem z Keto chwilę przed grupą. Jedziemy spokojnie, aby mogli nas dopaść. Po jakimś czasie wyprzedza nas ponownie Kurier, Waxmund, Wilk i Gabriel, nie gonimy ich jednak, tempo około 38 km/h to dla nas za dużo. Jedziemy we dwóch, aż zgarniamy Gabriela, który nie utrzymał koła. Ten odcinek był najbardziej pagórkowaty ze wszystkich, gdzieś koło Radecznicy wyprzedzamy Kuriera z ekipą, którzy stanęli na postój.
Po wjeździe na drogę krajową czeka nas największy podjazd trasy (100 metrów przewyższenia, momentami 8%), ale wbrew obawom wjeżdżam go spokojnie na szosowej, wąsko zestopniowanej kasecie.
W Szebrzeszynie (15 minut przewagi, zastajemy jeszcze Turystę) długi, ponad godzinny postój: obiad (spaghetti), kawa, pół piwa. Myję się w umywalce i przebieram, ale taka ilość płynów nie pomaga mi i przez moment mam mdłości. Zakładamy lampki i przygotowujemy się do jazdy nocnej.

Odcinek 5 (Łęczna: 364 km)
Ruszamy sporą grupą do Nielisza, gdzie robimy zakupy. Niestety samochód się spóźnia i dogania nas główna grupa: zrywamy się z aardem i ją gonimy.
Jedziemy w miarę sporą grupą (kilka osób??) i dość szybko. Nawierzchnia znów bardzo kiepska, zjazdy po dziurach są bardzo niebezpieczne, boję się zniszczenia opony albo koła. Dochodzimy za Piaskami Hipka z Hipcią, Wilk zostaje i czeka na innych. W Łęcznej tracimy dużo nerwów, bo nie możemy znaleźć miejsca postoju (ktoś się pomylił i szukaliśmy Orlenu zamiast parku dinozaurów). Tracimy kilkanaście minut. Na tym etapie różnica między nami, a ostatnią grupą to już ponad godzina, więc prawdopodobnie jest to ostatni postój, na którym będzie samochód.

Odcinek 6 (Parczew, 402 km).
Ruszając z Łęcznej stwierdzam, że nie działa mi licznik. Zanim zauważyłem, że to przetarty przewód, grupa odjechała mi na tyle, że goniłem ją pewnie z 10 km (aard, Hipek i Hipcia jechali około 30 km/h).
Strata licznika pogarsza mi humor, dogonienie grupy kosztuje mnie dużo wysiłku. Ponownie boli mnie prawa część lędźwi, zaczyna dokuczać mi żołądek.
Stacja w Parczewie okazuje się kioskiem, bez hot dogów i toalety. Lipa.

Odcinek 7 (Międzyrzec Podlaski: 450 km)
Do Międzyrzecza jedzie mi się słabo. Rozjaśnia się, ale jest mi zimno, nie bardzo mogę wychodzić na zmiany. Bardzo doskwiera mi brak licznika, jadę na słupki kilometrowe. Na postój stajemy na normalnym Orlenie, jednak na zagrzanie parówek czekamy bardzo długo, mija nas grupa Wilka.

Odcinek 8 (Skrzeszew, 419 km)
Jedzie mi się nieco lepiej, ale zaczyna się (od Łosic) koszmarna nawierzchnia. Same łaty, które powodują ból w rękach. Jechać się po tym też niespecjalnie da. Klnę na wyznaczającego trasę. Odpalam w końcu licznik w komórce (bazujący na GPS), żeby mieć jakiekolwiek pojęcie ile jeszcze. Od Korczewa asfalt poprawia się i dojeżdżamy do bazy.

Podsumowanie
Aż do Łęcznej jechało mi się bardzo dobrze. Pozbawienie licznika kosztowało mnie sporo sił psychicznych, więc dalszy odcinek był dość kiepski. Maraton trzeba zaliczyć do bardzo udanych, zarówno organizacyjnie (postoje, obiad w Szczebrzeszynie, świetne wsparcie z samochodu) jak i mojego występu: brak bardzo poważnego kryzysu (czyli odpadnięcia od grupy, dodatkowego postoju), brak poważnych awarii.
Kondycyjnie dałem radę, przyjazd w drugiej grupie (23:13h) uważam za dobry wynik, poprawiłem swój rekord dobowy.
Kategoria Wycieczka, >300, >200, >100, >.50


Dane wyjazdu:
206.30 km 1.90 km teren
09:31 h 21.68 km/h:
Maks. pr.:52.51 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:1438 m
Rower:.Ghost

Kaszuby dzień 2

Sobota, 2 listopada 2013 · dodano: 02.11.2013 | Komentarze 1

Męcikał - Kościerzyna - Szymbark - Kartuzy - Wejherowo - Gdynia - dokręcanie po Gdańsku.
Od południa deszcz, który (mimo wszystko wypad miał być dla przyjemności) mnie tak zniechęcił, że ściąłem zaplanowaną przez Lębork pętlę w zamian robiąc jedyną w tym roku dwusetkę.
Kaszuby okazały się całkiem sympatyczne, niestety o tej porze roku już dość szare i mało malownicze. Wygląda niestety na to, że w sezonie są bardzo turystyczne (wszechobecne bary, pokoje gościnne, tabliczki "za rozpalenie grilla na terenie baru opłata 30 zł").
Wypad pozwolił mi nieco ocenić swoją zdolność do nieco dłuższych dystansów i ta jest niestety słaba - choć 200 km, z czego połowę w deszczu zrobiłem bez wielkich problemów (w tym 70 km bez postoju), to odzywa mi się kontuzja kolana, brak również rutyny jeżdżenia dystansów przez kolejne dni.
Ale niestety takie są koszta słabego sezonu i nie przezwycięży się tego bez odpowiedniej ilości kilometrów.
Kategoria >100, >200, >.50, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
429.57 km 0.00 km teren
16:22 h 26.25 km/h:
Maks. pr.:50.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1321 m
Rower:.Ghost

Hellway

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 5

Łódź - Konin - Toruń - Grudziądz - Tczew - Gdańsk - Wejherowo - Jastarnia
Uroczy autoportret po 400km:

Całkowity czas: 18:22 (po 420 km, pozostałe to dokręcanie po Jastarni w związku z zakupami itd)
Czas po 400km: 17:29
Czas po 300km: 12:30
Czas po 200km: 8:34
Sensowny opis później, noc paskudna - z deszczem, całe województwo kujawskie ma fatalne drogi. Dzienne przebijanie się przez Trójmiasto to także koszmar - ponad 40km jazdy miejskiej i przebita wkrętem na ścieżce rowerowej opona.

Zaliczony nowy McDonald w Tczewie ;]
Kategoria >100, >200, >300, Wypad


Dane wyjazdu:
388.11 km 5.00 km teren
12:53 h 30.12 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:975 m
Rower:.Ghost

"Bo Berlin, Paryż, Londyn to całkiem fajna trasa"

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 27.07.2012 | Komentarze 2

No nie do końca się udało:
Łódź - Poddębice - Konin - Poznań - Pniewy - Skwierzyna - Krzeszyce - Lubniewice - Goruńsko - Chycina
Na 355 km i 13,5 godzinie mnie definitywnie odcięło, musiałem odpuścić.


">Opis linka
Opis później, pewnie w niedzielę.
Kategoria >100, >200, >300, >.50, Wypad


Dane wyjazdu:
352.31 km 4.00 km teren
13:39 h 25.81 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:788 m
Rower:.Ghost

Na lotnisko

Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 5

Łódź - Konin - Poznań - Buk - Nowy Tomyśl - Międzyrzecz - Chycina



18 lipca kończył mi się termin wymiany na gotówkę lub bilet lotniczy voucher SAS (w związku z ubiegłorocznym powrotem z Bergen). Żadne bilety mi nie pasowały, a wymienić na gotówkę można tylko w biurach stacjonarnych (Warszawa, Gdańsk, Poznań).
Pogoda nie zachęcała (przelotne deszcze i twardo trzymający kierunek i zwrot wiatr zachodni), ale okazja do kolejnej długiej trasy bardzo kusiła. Gdańsk nie wchodził w grę, ponieważ trzeba było liczyć na to całą dobę - zdecydowałem się na Poznań. Wstaję o 3, 4:30 ruszam na trasę - do Konina jedzie się nieźle, jestem tam jakoś po 9, średnia około 28, tylko jeden postój (na 60km). Później wiatr robi się jeszcze bardziej upierdliwy, cały czas jadę też w kurtce. 200 km pada po 8:15h, o 12:45. Później tempo zdecydowanie pada - staję na postój na Orlenie, później kręcę się po centrum miasta, jem w McDonaldzie. O 15:30 wyjeżdżam z lotniska Ławica i jadę dalej na zachód - zamierzam dotrzeć do koleżanki, która może mnie przenocować w obozie harcerskim. Wiatr jest już bardzo mocny, w dodatku co raz więcej jest silnych, przelotnych deszczy, które zmuszają do zakładania kurtki. Na postoje staję już częściej, w Nowym Tomyślu jestem o 18:30 i po 285km. Telefon nawala mi już od rana, znów zamókł, jednak udaje się go uruchomić i wysyłam ostatni sms, że powinienem być po 21. Spinam się i aż do Międzyrzecza (336km) jadę z jednym postojem. Tam muszę kupić mapę - Wielkopolski kończy się właśnie tam, a Chycina jest jeszcze kawałek dalej. Udaje się to na drugiej stacji i chwilę po 21 jadę dalej - mocno się bojąc, że nie znajdę obozu przed zmrokiem - a nie mam pojęcia, jak tam trafić.
W samej Chycinie zaliczam paskudną sytuację z dresami - jeden zaczyna nagle cofać na pełnym gazie, ledwie udaje mi się zjechać na bok, uderzenie trafia w bagażnik. Szczęśliwie nic się nie stało, a szanse miałem niewielkie - ich było 4, po krótkiej pyskówce jadę dalej, jak się okazuje 500 metrów dalej czeka na mnie już od 20:50 (a była 21:30) Asia, która mnie zgarnia na nocleg. Całkowity czas 17 godzin.
Trasa zdecydowanie najtrudniejsza z moich dotychczasowych jazd długodystansowych - szczególnie wypompowujący wiatr, który odpuścił tylko dwa razy - Z Turku do Konina jechałem na północ, później nieco zelżał za Nowym Tomyślem - szosa idzie lasem. Deszcze też były męczące, szczęśliwie nie zmarzłem. No i kondycja nie do końca taka - od końca maja jeździłem wyłącznie po mieście, nie do końca wyleczone pęknięcie kości promieniowej też nieco przeszkadzało, ograniczając możliwość jazdy w dolnym chwycie.
Kategoria >100, >200, >300, Wypad