Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:35964.51 km (w terenie 525.54 km; 1.46%)
Czas w ruchu:1596:36
Średnia prędkość:22.41 km/h
Maksymalna prędkość:85.50 km/h
Suma podjazdów:307173 m
Maks. tętno maksymalne:185 (92 %)
Maks. tętno średnie:136 (67 %)
Suma kalorii:19992 kcal
Liczba aktywności:245
Średnio na aktywność:146.79 km i 6h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
125.21 km 0.00 km teren
05:14 h 23.93 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:525 m
Rower:.Ghost

Powrót z wyprawki

Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 27.09.2011 | Komentarze 0

Komarno - Bolków - Dobromierz - Strzegom - Gościsław - Jarosław - Cesarzowice - Środa Śl. - Wrocław - (pociąg) - Łódź

Od rana nawalał mi licznik, ostatecznie zupełnie odmówił posłuszeństwa, więc dystans spisany od aarda.
Znów piękna jesienna pogoda, ciekawe wioski. Przyjemny postój na lody w Środzie, a później nudny, choć szybki odcinek do Wrocławia.
Kategoria >100, >.50, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
136.97 km 0.70 km teren
06:11 h 22.15 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:118 m
Rower:.Ghost

V wyprawka dolnośląska - dzień II

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 27.09.2011 | Komentarze 2

Trzebnica - Oborniki - Wołów - Lubiąż - Ruja - Luboradz - Jawor - Stara Kraśnica - Kaczorów - Radmierz - Komarno
Ładna pogoda, ciekawe rejony (wsie dolnośląskie są, w przeciwieństwie do łódzkich, naprawdę ciekawe). I syty podjazd na koniec.
Kategoria >100, >.50, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
210.65 km 0.00 km teren
09:22 h 22.49 km/h:
Maks. pr.:41.50 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:799 m
Rower:.Ghost

Na wyprawke

Piątek, 23 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 5

Według planu mialo być Łódź - Komarno (czyli 310 km), ale jechało mi się źle, dodatkowo silnie przeszkadzał wiatr, więc skróciłem trasę i skończyłem w Trzebnicy.
Kategoria >100, >200, >.50, Wypad, Z sakwami


Dane wyjazdu:
134.23 km 0.00 km teren
07:59 h 16.81 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2873 m
Rower:.Ghost

Norwegia VI

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 26.11.2011 | Komentarze 0

Pierwszych 10 km do Aurland to spacerek. Później podjazd zrobił się charakterystyczny dla Norwegii - z poziomu morza jak zwykle stromo, serpentyny. Na 16,7 km 1300 przewyższenia, więc dość wymagający. Stanąłem dwa razy - na 200 na przebranie i na 700 - fantastyczny punkt widokowy mnie przekonał. Na górze znów charakterystyczna rzecz - zamiast przełęczy około 10 km płaskowyżu, co jest dość irytujące. Zjazd szybki, ale nawierzchnia w kiepskim stanie, kilka razy wyrzucało mnie w górę, raz gwałtownie hamowałem, żeby uniknąć wywrotki. Adam trzy razy zgubił sakwę. Na poziomie morza dość senna, ale przyjemna miejscowość. Kilka kilometrów dalej miasteczko, zakupy. Następnie w górę doliny, drogą e16, miejscami starą drogą, która była dużo ciekawsza i ładniejsza od nowej, prowadzonej tunelami. Przy skrzyżowaniu z drogą e52 zrzucamy sakwy i szybko zdobywamy biga - z 530 m na 1137, niezbyt trudny 6-7%, jadę jakieś 12-14km/h. Po 1,5 godziny jesteśmy na dol i wciąż jadąc w górę doliny szukamu miejsca na nocleg, co łatwe nie jest - dolina jest bardzo wąska, w końcu nocujemy na zakręcie starej drogi, nowa idzie drugą stroną rzeki. Dojeżdżamy późno, chyba koło 22.
Kategoria >100, >.50, Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
145.78 km 0.00 km teren
07:13 h 20.20 km/h:
Maks. pr.:63.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1755 m
Rower:.Ghost

Norwegia III

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 26.11.2011 | Komentarze 1

Horda - Brastol - Dyrskar - Skare - Odda - Tyssedal - Kinsarvik
Po 17 km bez wielkich przewyższeń zaliczamy solidny podjazd do Hordy, tam zostawiamy sakwy i startujemy na Dyrskar. Kawałek zjazdu, rozbiórka i jazda. Bardzo przyjemna, malownicza dolina, miejscami 8-9%. Jedziemy starą drogą, 3 razy omijamy tunele nowej drogi, zyskując w zamian fantastyczne widoki. W końcu wypłaszczenie i odbicie na przełęcz, zamiast 5 km tunelu, który tym razem nas nie interesuje, poneiważ przechodzi pod nią. Na przełęczy zaczyna dla odmiany padać, zjazd w deszczu, w sumie wypad to 42 km, nie tak mało.
Dalej już z sakwami solidny 7-9% podjazd, także w tunelach z zakazami. Na szczęście ostatni tunel (aż 4,5km), częściowo był już w dół, bo podjazd nie należy do przyjemności. Przy zjeździe zaliczamy jeszcze ze dwa i końcówkę dnia jedziemy wzduż fiordu, rozglądając się za noclegiem. Ostatecznie nabieramy wodę i nocujemy w zatoczce pomiedzy szosą, a fiordem. Przynajmniej wiało i nie było meszek.
Kategoria >100, >.50, Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
121.34 km 2.30 km teren
06:23 h 19.01 km/h:
Maks. pr.:64.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1889 m
Rower:.Ghost

Norwegia II

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 26.11.2011 | Komentarze 0

Ardal - Nesvik (darmowy prom) - Sand - Nesflateh.
Rano ładna pogoda, ale wciąż meszki. Przyjemny zjazd do Ardal, później pierwszy poważny podjazd wyjazdu - z poziomu morza na 300m, mijamy po drodze biwakujących sakwiarzy, choć godzina wcale wczesna nie jest. Prom przypływa szybko i jedziemy do Sand bez wielkich atrakcji, w czasie zakupów dzwonię do aarda i wyjaśniam sprawę problemów z kuchenką benzynową. Na dobre zaczęło padać, jedziemy dalej. Postój obiadowy robimy w nieczynnym wodnym tartaku. W dalszym odcinku wjeżdżamy na ciekawą drogę idącą głęboką, zalesioną doliną, trochę tuneli, jeden objeżdżamy starą drogą nad robiącym wrażenie przełomem rzeki.
Nocleg w bardzo spektakularnym miejscu, oddzieleni od wodospadu drogą i rzeką, huk nawet nie był bardzo dokuczliwy, a infrastruktura (woda, toaleta) zachęciły nas do zostania.
Kategoria >100, >.50, Wyprawa, Z sakwami


Dane wyjazdu:
144.72 km 5.83 km teren
06:38 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1672 m

GSB dzień 1

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 1

Od rana pada, ludzie stopniowo się rozjeżdżają, niektórzy samochodami, niektórzy rowerami na pociąg do Grybowa. Nam z Mikim nie bardzo chce się ruszać, dostosowujemy ciśnienie w oponach i amortyzatorach, w końcu ruszamy w dół potoku.
Po 2-3 kilometrach orientuję się, że bardzo zapada mi się amortyzator, stajemy, po sprawdzeniu okazuje się, że praktycznie nie ma w nim powietrza. Puścił? Czyżby mój sprzętowy pech postanowił prześladować mnie i teraz? Szczęśliwie manometr przekłamał, dopompowuję i od tego momentu nie mam z nim problemów. Kilka brodów pokonanych z rozpędu kończy nasze marzenia o suchych butach, ale nie bardzo nam to przeszkadza, jesteśmy mocno podekscytowani początkiem wypadu.
Po wyjeździe na asfalt stajemy na przebranie (przestało padać), i od razu zjadamy paczkę ciastek. Dalej jedziemy dość równym tempem, kilkakrotnie stając, to dla sprawdzenia mapy, to na jakieś jedzenie, generalnie nie bardzo chce nam się jechać, ale do Komańczy docieramy w miarę sprawnie. Tam stajemy w barze, jemy po zupie, oglądamy mapę.
Po solidnym odpoczynku zdecydowanie przestało nam się chcieć jechać, zostało nam około 60 km, pierwszy raz stajemy już w okolicach Łupkowa (około 12 km), kolejne postoje też w takich odstępach. Nie wiem, czy nas odcięło (raczej nie), czy po prostu słaba motywacja, ale jedzie się ciężko. Przed Smerkiem stajemy jeszcze raz w restauracji, jemy frytki i przeczekujemy deszcz. Rozkręcamy się dopiero za Wetliną, w dobrym stylu atakujemy obie przełęcze, robimy krótki postój na przebranie przed zjazdem do Ustrzyk i ruszamy w dół. Na miejscu sprawdzamy schronisko (trzeba zadzwonić do obsługi) i idziemy do knajpy. Jedne, drugie pierogi i do schroniska. Woda nie grzeszy temperaturą, ale nie jest źle. Idziemy spać.
Kategoria >100, >.50, Wypad


Dane wyjazdu:
140.30 km 22.70 km teren
07:26 h 18.87 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2139 m

Zlot forum

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 0

Ponieważ musiałem być na uczelni aż do 16, więc wsiadam w pociąg o 16:30 (w międzyczasie pod dworcem, dzięki pomocy mamy, zmieniam rowery, torbę zamieniam na plecak i kupuję bilet.
Po szybkiej przesiadce w Krakowie, o 23:30 ląduję w Tarnowie. Pociąg przyjechał punktualnie, podróż minęła w miarę sprawnie dzięki sporym zapasom jedzenia. Po drodze analizuję mapę, przeliczam kilometry planując postoje itd. Przed dojazdem na stację przebieram się, włączam lampki, nastawiam muzykę, żeby szybko wyjechać w trasę.
Wyjeżdżając z dworca oczywiście mijam ulicę, którą chciałem wyjechać (bo jak się okazało była to zwykła droga wzdłuż magazynów dworcowych), ale szybko udaje mi się znaleźć właściwą szosę.
Narzucam stosunkowo przyzwoite tempo, mapy nauczony jestem na pamięć, więc do pierwszego postoju dojeżdżam w miarę sprawnie, choć jestem zmęczony, a na terenowych oponach i fullu jedzie się wyraźnie ciężej. W Gromniku staję na chwilę postoju, jem i puszczam audiobooka. Od tego momentu jedzie mi się wyraźnie lepiej, pomaga też księżyc, na dobrą sprawę można by jechać bez przedniej lampki, książka przyciąga uwagę i zmniejsza nudę.
W Gorlicach jestem przed 3 w nocy, przy wjeździe do miasta widzę na przystanku rowerzystę, w pierwszej chwili nie poznałem go, ale po chwili okazuje się, że to Marek, u którego nocowaliśmy w Ogrodzieńcu w marcu. Od tego momentu jedziemy razem, sporo czekam na podjazdach, Marek jest wyraźnie zmęczony po ponad 200 km jazdy po pracy. Przed świtem docieramy do Małastowa. Pierwotnie chciałem jechać przez Czarne po szutrach, ale daję się przekonać i ostro atakuję przełęcz. Na górze wyłączam lampkę i spokojnie odpoczywam. Jest już zupełnie jasno i bardzo zimno – w okolicach zera. Na zjeździe mocno przemarzamy, za to po dolinach snują się fantastyczne mgły, słońce powoli wschodzi. Do Koniecznej docieramy już bardzo zmęczeni, krótki postój i ostatni odcinek po szutrze. Dużo zyskuję ze względu na rower, jedzie mi się doskonale, motywacja jest spora. W dolinie, w której leży Radocyna moment zastanawiam się, którędy jechać, postanawiam nie czekając pojechać w dół, zostawiam jednak strzałkę ułożoną z gałęzi na środku skrzyżowania. Jadę dość długo, w końcu widzę namioty i budynek schroniska.
Przez szybę znajduję pokój transatlantyka (po kasku) i stukaniem w szybę budzę go. Odrobinę doprowadzam się do porządku, czekam około 20 minut na Marka, który nie nadjeżdża i idę spać.
Już po dwóch godzinach snu (położyłem się około 6:30) zaczyna się w pokoju ruch, więc także wstaję. Dojadam resztki swojego jedzenia, szczęśliwie martwawiewiórka ratuje mnie dwiema kanapkami. Dzięki! Od Waxmunda dostaję opony, które dla mnie przywiózł, zmieniam je i ruszamy na wycieczkę zlotową. Atmosfera bardzo przyjemna, na zjeździ próbuję dotrzymać koła skoliozie, ale odpuszczam, bo nie wyrobiłbym zakrętu. Lokalny sklep przeżywa nasz nalot, peleton ciągnie się przez kilkaset metrów – jest fantastycznie. Po powrocie do schroniska jemy, gadamy, obowiązkowa panorama.
Wieczorem w planach było ognisko, po trudnościach w znalezieniu chętnego do zrobienia zakupów rowerem, jedziemy autem do sklepu i zaczynamy ognisko, z którego odpadam jakoś po 2. Długi, i fantastyczny dzień.
Kategoria >100, >.50, Wypad


Dane wyjazdu:
152.43 km 0.00 km teren
05:26 h 28.05 km/h:
Maks. pr.:57.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy:775 m
Rower:.Ghost

Wzniesienia Łódzkie

Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 15.04.2011 | Komentarze 0

Z Waxmundem, Szkodnikiem, aardem i spotkanym po drodze Wojtkiem: Łódź - Natolin - Bogdanka - Tworzyjanki - Rogów - Mroga Dln. - Kołacin - Teresin - Bobrowa - Chlebów - Swięte Laski - Maków - Godzianów - Lipce Reymontowskie - Słupia - Jeżów - Popień - Wierzchy - Koluszki - Gałków - Andrespol - Łódź
Kategoria Wycieczka, >100


Dane wyjazdu:
236.22 km 0.00 km teren
08:28 h 27.90 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:1285 m
Rower:.Ghost

Kraków - dzień III

Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 10

Klasyczną drogą przez Jurę z Krakowa do Łodzi. Na Jurze jechało mi się świetnie, szybkie podjazdy. W Piotrkowie nieco zamuliłem i z fantastyczną średnią 34km/h Miki przyciągnął mnie do Łodzi.
Rano wiatr kołujący, później sprzyjający.
Drugi dystans w życiu.
Kategoria >100, >200, >.50, Wypad, Z sakwami