Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
126.74 km 0.00 km teren
07:40 h 16.53 km/h:
Maks. pr.:53.39 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2924 m
Rower:.Ghost

Włochy, dzień 3

Piątek, 15 lutego 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0



Rano znów nie udaje mi się zebrać wcześnie, w pewnym momencie pasażerowie samochodu, który zatrzymał się w zatoczce na szosie zauważają mój namiot, po chwili jednak odjeżdżają. Jazdę zaczynam od zjazdu na poziom morza, później spokojnie jadę w górę doliny, na mniej więcej 200 metrów. Ponownie decyduję się na zmianę planów – zamiast podjeżdżać bezpośrednio na przełęcz Ghiffi (1010 n.p.m.) wolę podjechać na passo del Bocco i zrobić z niego „skok w bok” – boję się, że boczniejsz droga na Ghiffi nie została odśnieżona, jak się później okazało niepotrzebnie. Podjazd jest solidny, jednak prawie 800 metrów przewyższenia to już nie byle co. Udaje mi się podjechać to bez postoju, stosując metodę dzielenia podjazdu na stumetrowe odcinki, co pozwala nie myśleć o czekających kolejnych kilkuset metrach.
Po niezbyt długim zjeździe robię postój w Sesta Godano i zaczynam ostatni przewidziany na dzisiaj podjazd. Ponieważ jednak jest dość wcześnie (15), a następny dzień przewiduje aż trzy duże Bigi chcę spróbować zaliczyć jeszcze dzisiaj Colle dei duo Santi – pozwoliłoby to zanocować dalej i odciążyć sobotę. Dość sprawnie (choć robiąc kilka zdjęć) podjeżdżam i wjeżdżam do Valditermine, skąd startuję (o 16:45) na Biga. Zostało mi 500 metrów, teoretycznie powinienem zdążyć wrócić przed zmrokiem. Podjazd ciężki – jestem już bardzo zmęczony, mam w nogach 2000 metrów przewyższeń, ostatnie 200 metrów podjazd trzyma ponad 10% (odpuszcza tylko na moment do 8%), więc staję na odpoczynek i zrzucam ręcznie na młynek. Zjazd zaczynam chwilę przed 18, jadę tak długo jak się da bez światła (żeby nie tracić czasu na grzebanie w bagażu), po zaliczonych kilku dziurach zakładam czołówkę, później jeszcze zmieniam baterie.
Po Pontremoli chwilę krążę szukając marketu, kupuję wodę, kolację i słodycze na dzień następny (cały górski, czterodniowy odcinek przejechałem na tzw. szturmżarciu), wyjeżdżam kilka kilometrów i nocuję nad potokiem, miejsce dość słabe, bo błotniste.
Kategoria >100, >.50, Wyprawa, Z sakwami



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]