Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
145.89 km 0.00 km teren
08:30 h 17.16 km/h:
Maks. pr.:51.83 km/h
Temperatura:
Podjazdy:2738 m
Rower:.Ghost

Włochy, dzień 2

Czwartek, 14 lutego 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0



Śpię słabo, w nocy budzę się z zimna, w końcu chowam do śpiwora i głowę, przez co nieco go zawilgacam oddechem. Wstaję dopiero o 8, zwijanie obozu idzie mi bardzo powoli, próbuję wysuszyć rękawiczki, w namiocie jest nieco mokro (wentylacja nie jest jego dobrą stroną), zwijam go bez nich (przez co muszę robić przerwy na grzanie dłoni), ruszam dopiero przed dziesiątą. Przez pierwszych kilka kilometrów mam całkowicie przemarznięte dłonie i stopy, mocno bolą, szczęśliwie szybko zaczynam pierwszy podjazd, więc nawet się trochę rozbieram.
Zasadniczy podjazd na Monte Beigua (1287 n.p.m., Big) zaczynam z około 300 metrów. Jest dość trudny, zdejmuję nawet długie spodnie. Od 900 metrów droga jest częściowo pokryta śniegiem (w cieniu), więc jedzie się niespecjalnie. Na szczycie (naturalnie są i nadajniki, i anteny, kolejne już w moim zdobywaniu Bigów), robię krótki popas i zaczynam zjazd w kierunku przełęczy Faiallo. Mniej więcej 150 metrów niżej mijam schronisko, zaraz później droga już nie jest odśnieżona – pięć kilometrów do najbliższej miejscowości przez głęboki do kolan śnieg mnie zniechęca i wracam na szczyt – w pewnym momencie zatrzymałem się i puściłem samochód i musiałem kawałek wprowadzić – śnieg był zbyt wyślizgany, żeby ponownie ruszyć. Zjazd zdecydowanie nie należy do przyjemnych, hamuję bardzo ostrożnie, jadę kilkanaście kilometrów na godzinę, dwa razy podpieram się nogą. Poniżej śniegu robi się już normalnie, błyskawicznie docieram do morza (i jednocześnie uznaję za całkowicie nierozsądne w sytuacji napiętego harmonogramu zdobywanie przełęczy od tamtej strony). Jest około 16, więc bez zbytniego pośpiechu, ale dość sprawnie jadę w stronę Genui. Miejsc na nocowanie nie brakuje, ale jest zdecydowanie zbyt wcześnie. Przejazd przez miasto był przede wszystkim długi (chyba ze czterdzieści kilometrów miejskiej jazdy) i stresujący – duży ruch, skutery – niezbyt przyjemne mając rower z bagażem. Po obejrzeniu mapy decyduję się zmienić plan i od morza odbić dopiero za Rapallo zamiast w Genui, oszczędzi mi to nieco przewyższeń, a nie zmieni możliwości realizacji celów. Za Rapallo zjeżdżam z głównej szosy, żeby poszukać noclegu, wita mnie 20% ścianka do St. Petro. Ponieważ wciąż nawala mi przednia przerzutka, muszę ją wjechać na przełożeniu 36/30 (z tylną też mam drobny problem), ale z drobną przerwą daję radę. Noclegu nie znalazłem, nocuję kawałek dalej, poniżej szosy na tarasie z oliwkami. I w nocy jest ciepło.
Kategoria >100, >.50, Wyprawa, Z sakwami



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ieini
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]