Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
50.19 km 28.00 km teren
04:38 h 10.83 km/h:
Maks. pr.:60.50 km/h
Temperatura:
Podjazdy:1513 m

GSB dzień 5

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 0

Wcześnie ruszamy, spory odcinek asfaltowy – aż do Wisłoczka, można więc nieco zmarznąć jadąc w dół. Wjeżdżamy w teren i od razu robi się stromo, błotniście, część wprowadzamy. Zjazd do Rymanowa dość przyjemny, widać, że to uzdrowisko – parki, leniwa atmosfera. Żeby nie tracić czasu na zakupy zjadamy po sporej porcji chleba z odrobiną wędliny i pchamy się dalej w górę. W Iwoniczu pora na porządny postój, duże zakupy spożywcze i dalszą jazdę – kolejny długi asfaltowy odcinek aż do Lubatowa. Po zjechaniu z asfaltu, na grani gubimy w błocie szlak i kiepsko, ale stale przesuwamy się do przodu zgodnie z założeniem, że ten szlak gdzieś będzie – i faktycznie trafiamy na niego. Niestety nie zostaje nam oszczędzona wspinaczka na Cergową, za to widok z niej robi naprawdę duże wrażenie – las kończy się urwiskiem. Nagle, bez ostrzeżenia, a ścieżka idzie jego skrajem. Odpoczywamy, spuszczamy siodła i jedziemy – kulturalnie mijamy wycieczkę szkolną i wpadamy w zjazdowy amok. Gubimy szlak, ale nie bardzo nas to martwi, bo i tak musimy dotrzeć do szosy, jest świetnie! Przekraczamy rzekę i skręcamy w lewo, szlak faktycznie odnajdujemy i na chwilę stajemy w cieniu. Leśną drogą jedziemy do Pustelni św. Jana. Straszne błoto, a mnie łapie kryzys. Bierzemy wodę, walczymy ze stromym podjazdem mijając pieszych turystów. Ale później jedzie nam się bardzo źle, stajemy znów i dajemy się im wyprzedzić (wyobrażając sobie komentarze). Jakoś doprowadzamy się do porządku, nieciekawym i niewidokowym lasem jedziemy. W końcu zaczyna się może mało techniczny, ale dający solidny zastrzyk pozytywnej energii zjazd do Chyrowej. Szlak prowadzi tam polną drogą przez nachyloną łąkę – wystarczyło odpuścić hamulce i cieszyć się amortyzacją i prędkością w okolicach pięćdziesiątki. Znajdujemy schronisko przerobione na prywatną kwaterę, instalujemy się i jedziemy do sklepu – kilka kilometrów w dół, ale po asfalcie, więc bez problemu. Dzień kończymy waksmundzką porcją spaghetti.
Kategoria >.50, Teren, Wypad



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]