Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
67.90 km 43.30 km teren
06:16 h 10.84 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:2029 m

Beskidy - dzień drugi

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 01.05.2011 | Komentarze 0


Zaczynam od niewinnego podjazdu asfaltowego do Koniakowa – po wczorajszym, nachylenia w granicach 10-15% nie robią na mnie wielkiego wrażenia, ale pech mnie nie opuszcza – przy wrzuceniu „1” z tyłu łańcuch spada za kasetę, a przerzutka blokuje. Nie bez trudu całość uruchamiam, ale okazuje się, że skrzywiłem hak. Mam dwie możliwości – albo skończyć wypad, albo próbować hak naprostować kombinerkami, ryzykując jego pęknięcie i całkowite unieruchomienie roweru. Zdejmuję przerzutkę i ryzykuję. Udaje mi się doprowadzić do sytuacji, w której mam kasetę bez ostatniego biegu, trochę to wszystko chodzi niesprawnie, ale jechać się da. No to jadę. Przeganiam turystów, którzy spali ze mną w Zaolziance i minęli mnie podczas naprawy, zjeżdżam do Zwardonia i tam zaczyna się główne zdobywanie wysokości tego dnia.
Nawierzchnia dzisiaj jest inna – mniej kamieni, ale więcej korzeni i ziemi. Sporo wypycham, niewiele jadę, w okolicach Przysłopu zaliczam bardzo przyjemny trawers. W drodze na Upłaz gubię szlak (znów te wycinki! To jakiś wandalizm) i na przełaj dostaję się na górę. Niestety zaczynam zjazd nie w tą stronę co trzeba i tracę kilkadziesiąt metrów. Ale szybko zauważam błąd i atakuję Raczę. Na górze długi, półgodzinny postój, uzupełnienie wody. Niestety zaczyna się chmurzyć, wieje jednak w twarz, więc jest szansa, że uda mi się przez deszcz przebić.
Początek zjazdu jest fantastyczny – wąski singiel idący przez halę i później las. Dalsza część to już klasyczna droga granią, trochę w dół, trochę w górę, więc sztycą ciągle manipuluję. Po drodze łapie mnie deszcz, na szczęście zgodnie z kalkulacjami szybko przechodzi, jednak robi się mokro i błotniście, a więc ślisko. Ostatnie podejście na dzisiaj to Wielka Rycerzowa – zmęczenie daje o sobie znać, dodatkowo zupełnie wariuje wysokościomierz – skoki w granicach stu metrów – myślałem, że to ciąg dalszy mojego pecha, ale to tylko zmiana pogody ;]. Trochę niesienia, trochę podjazdu i jestem na górze. Najpierw szybki zjazd na halę, tam kawałek podejścia do skrzyżowania szlaków i „generalnie” już tylko zjazd – po drodze kilka podjazdów, ale w dół. Najostrzejszy odcinek to ten na Mładą Horę, znów bardzo kamieniście i stromo, zaliczam niegroźną glebę, szczęśliwie kończy się na obtarciu ręki i ubłoceniu. Ostatni odcinek już mniej ładny, bo znów zniszczony przez prace leśne. W Rycerce żegnam się z terenem i jadę do Węgierskiej Górki szosą.

Zdjęcia z wypadu
Kategoria >.50, Teren, Wypad



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa omemw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]