Serwecz

avatar

Jeżdżę turystycznie, z lekkim zacięciem sportowym. Najchętniej w górach, zdobywam Bigi.

Mam przejechane 83920.25 kilometrów w tym 2951.30 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl 2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy serwecz.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
169.94 km 0.00 km teren
07:28 h 22.76 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:-8.0
Podjazdy:784 m
Rower:.Ghost

Zimowy wypad - dzień trzeci

Poniedziałek, 21 lutego 2011 · dodano: 22.02.2011 | Komentarze 10


Zdjęcia z wypadu
W związku z prognozami pogody (wiatr z północnego wschodu), niewielką odległością do Kielc oraz fatalnym powrotem z nich (3 przesiadki!), decyduję się jechać do Krakowa. 160 kilometrów zapowiada dość spokojny dzień, pociąg mam mieć o 18:15, więc spokojnie się zbieram i wychodzę z kwatery dopiero po 8. I wtedy przypominam sobie, że pociąg o 18 to drogie i niewygodne intercity, wygodniejsze interregio jest o 17. Ale mimo wszystko powinienem zdążyć.
Po wyjściu jeszcze kilka minut walczę z licznikiem – dwukrotnie wyłącza się po włożeniu w podstawkę, walka z tym kosztuje mnie chwilowe przemrożenie rąk. Jest -10 stopni, 3 kilometry po ruszeniu jestem zmuszony do postoju i rozgrzania dłoni. W tym momencie mam poważne wątpliwości, czy dojadę do Krakowa, ale tak naprawdę nie mam wyboru i ruszam dalej. Ponieważ nie mam zbyt wiele czasu, a i zwiedzać nie zamierzam, to staję co jakieś 30 km, między innymi w Pacanowie (niestety droga omija samą miejscowość, a specjalnie zbaczać nie mam ani czasu ani ochoty). Po drodze droga w dalszym ciągu faluje, co tym razem przyjmuję z dużym zadowoleniem, podjazdy to okazja do rozgrzania się, a szczególnie stóp, które momentami solidnie marzną.
Przed Krakowem wsie łączą się w jeden długi ciąg, zmieniają się tylko nazwy miejscowości, choć bywają i takie bardzo długie, w jednej naliczyłem aż cztery przystanki autobusowe. Po pogorszeniu jakości nawierzchni poznaję, że wjeżdżam do miasta, i, chyba, jednym z najbrzydszych rejonów Krakowa jadę dalej. Choć planowałem skręcić z krajówki dopiero w Nowej Hucie, to myli mnie strzałka na Podgórze i przez boczną ulicę, za to z bardzo dużym ruchem, przebijam się do jakiejś świeżo wybudowanej dwupasmówki (chyba Christo Botewa). Uspokajam się dopiero, kiedy widzę tramwaje i strzałki na centrum. Później już sprawnie docieram na rynek, kupuję w Chimerze obiad na wynos i spokojnie dążę na pociąg do Łodzi, który w końcu nie jest łączony z tym z Katowic w Częstochowie, co zawsze wymagało przenoszenia się na nowy koniec składu. Ale to dzięki temu, że jest to interregio, a więc pociąg „podmiejski”.
Co do sprzętu i kwestii temperatur. Poza postojami i momentami po nich nie zmarzłem ani razu, choć przy takich warunkach obowiązkowe powinny być dwie pary rękawic (jedne cienkie do manipulowania sprzętem), dodatkowo miałem na sobie oprócz koszulki tylko polar i membranową kurtkę, do tego oczywiście długie spodnie, dwie pary skarpet i buty trekkingowe, polarową czapkę. Jak dla mnie był to zestaw całkowicie wystarczający, miałem w sakwach także dodatkowe ubrania. No i rzecz bardzo ważna – sprawdzony termos (albo lepiej dwa). Zjadłem też olbrzymie ilości jedzenia, licząc pobieżnie cztery 7days, cztery drożdżówki, dwa duże opakowania delicji, dwa małe opakowania ich „podróbek”, 5 kanapek, pewnie z 7 czekolad, do tego dwie solidne obiadokolacje i normalne śniadania.
Kategoria >100, >.50, Wypad, Z sakwami



Komentarze
Carmeliana
| 09:55 czwartek, 24 lutego 2011 | linkuj ale szaleństwo:) że też Ci się chciało po tym zasuwaniu na kurierce po sto dziennie;)
usulovski
| 23:06 środa, 23 lutego 2011 | linkuj Taka trasa w tych warunkach? Całkiem nieźle, gratuluję:)
sikorski33
| 21:49 środa, 23 lutego 2011 | linkuj Ale dałeś czadu przez te trzy dni, i do tego w tak srogi mróz. Tylko podziwiać!
Pozdrowienia
aard
| 20:44 środa, 23 lutego 2011 | linkuj Aaaa, i liderujesz w lutym! BRAWO! :D
aard
| 20:43 środa, 23 lutego 2011 | linkuj No, gratulacje! Widzę, że nastukałeś mnóstwo pięknych, pustych kilometrów ;)
serwecz
| 20:25 środa, 23 lutego 2011 | linkuj @daniel3ttt - głównym problemem w czasie tego wypadu był brak czasu (a właściwie krótki dzień) - gdyby był dłuższy, możnaby się pokusić o trzykrotne przekroczenie 200km, jednak po ciemku jedzie się znacznie wolniej, a i temperatura spada.
@wilk - też nieco żałowałem, ale w samym Kazimierzu byłem 4 lata temu, więc specjalne wydłużanie trasy tylko w celu zaliczenia, szczególnie przy tych warunkach, byłoby nierozsądne i zupełnie niepotrzebne.
@waxmund - chimera ma wielką zaletę - rower da się wprowadzić do środka, więc odpada problem zostawienia go bez opieki.
Isgenaroth
| 14:32 środa, 23 lutego 2011 | linkuj Przepiękny wyjazd. To już trzeba mieć trochę zdrowia i siły w nóżkach aby zaliczyć pod rząd trzy dni, po tyle kaemów.
Tylko pozazdrościć. :)
waxmund
| 06:34 środa, 23 lutego 2011 | linkuj ladnies poszalal. obiad w chimerze ? widze ze przejales zboczenie od Mikiego... nastepnym razem zaprowadze Cie gdzies gdzie daja jakies mieso :p
ladnies tych kmow nastukal [; do zobaczenia za 2 tyg
wilk
| 01:26 środa, 23 lutego 2011 | linkuj Gratulacje pięknego wyjazdu!
Tyle kilometrów dzień w dzień robi duże wrażenie, niestety ze względu na krótki dzień - trzeba się bardzo spieszyć, szkoda że nie udało Ci się zaliczyć Kazimierza za dnia.
daniel3ttt
| 23:59 wtorek, 22 lutego 2011 | linkuj To żeś chłopie zaszalał... Oczywiście czytałem wszystkie 3 wpisy i jestem pełen podziwu. 3 dni pod rząd tak długie trasy i w dodatku zimą! Gratulacje.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zisie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]